"Chłopki" i "Służące do wszystkiego" - recenzja książek Joanny Kuciel-Frydryszak


O książce "Chłopki" można było usłyszeć w bardzo wielu źródłach. Z racji moich zainteresowań, oczywistą sprawą dla mnie było to, że książkę przeczytam i  podzielę się swoimi spostrzeżeniami na blogu. Długo, z różnych powodów nie miałam możliwości jej przeczytania, w końcu się udało i chociaż zwykle wolę czytać książki papierowe, to tym razem musiałam zadowolić się ebookiem - dałam radę. Jest to druga książka tej autorki dotyczącej codziennego życia kobiet z niższych sfer. Pierwszą z nich jest praca "Służące do wszystkiego", która dotyczyła życia służących na ziemiach polskich na przełomie XIX i XX wieku oraz w dwudziestoleciu międzywojennym. "Chłopki" zaś dotyczą życia mieszkanek wsi tego samego okresu. "Służące" przeczytałam parę lat wcześniej, teraz jednak w kontekście czytania "Chłopek" postanowiłam odświeżyć sobie i tę pozycję. Czytając je niemalże równolegle mam wrażenie, że ich treść jest ze sobą bardzo związana (bo życie głównych bohaterek było związane z obydwoma tematami) i że najprościej i najlogiczniej będzie podjąć ten temat wspólnie - jako jedną całość.


O "Służących" dowiedziałam się zgłębiając temat użytkowniczek stroju poznańskiego wiejskiego <klik>, który jest wyjątkowy z wielu względów m.in. występowania tylko w żeńskiej wersji. Czytając opracowania na jego temat zaciekawił mnie aspekt życia codziennego i sytuacji służby domowej. Warto dopowiedzieć, że mowa tutaj o drobnej służbie domowej, służbie pracującej u nie zbyt zamożnej klasy średniej. Sytuacja służby w bogatych dworach była zupełnie inna z racji chociażby mnogości pracującego personelu. Omawiane w książce bohaterki to głównie "służące do wszystkiego" - kobiety pracujące jednocześnie jako kucharki, pokojówki, sprzątaczki, niańki, etc. Los tych kobiet w bardzo rzadko toczył się szczęśliwie - będąc na samym dole miejskiej drabiny społecznej bardzo ciężko było się wspiąć wyżej. Jednak pójście na służbę było pewnego rodzaju szansą - szansą dla dziewczyn ze wsi, aby móc mieć możliwość tego wspięcia się po drabinie. Aby mieć możliwość posiadania własnych pieniędzy czy oszczędności, aby mieć możliwość podjęcia innej pracy niż tej na gospodarstwie.

I w ten sposób doszłyśmy do drugiej książki autorki czyli właśnie do "Chłopek" Książa ta w większości dotyczy życia kobiet w polskiej wsi, jednak w rzeczywistości miałam wrażenie, że dotyka całego systemu społecznego panującego na tych obszarach. Warto pamiętać, że przed II wojną światową większość obywateli II RP zamieszkiwała właśnie wieś. Napisałam "obywatele II RP" a nie Polacy, gdyż przed wojną sytuacja etniczna i narodowa naszego państwa była dużo bardziej różnorodna niż obecnie. Takie podejście do tematu jest jak najbardziej logiczne gdyż nie da się opisać sytuacji danej grupy bez porównania jej z inną. Obawiałam się, że będzie to książka tylko o kobietach i cieszę się, że znajdujemy szersze spojrzenie na temat. Czytając "Chłopki" poznajemy życie codzienne kobiet, nieustanną pracę. Możemy przeczytać o wychowaniu i sytuacji dzieci, roli rodziców w ich wychowaniu. Autorka porusza oczywiście aspekt zawierania małżeństw, które różniło się bardzo od dzisiejszego podejścia - o małżeństwie w polskiej wsi możecie przeczytać tutaj <klik>. Przeczytać możemy o jedzeniu i kuchni, autorka obala mity, w które obecnie wierzymy czytając menu restauracji, które szczycą się wiejską kuchnią w nazwie. Zmiany i rozwój w gotowaniu to jest zasługa programów edukacyjnych które w latach 30. zaczęły pojawiać się na wsiach, które pomagały w rozwoju wsi - m.in Uniwersytetach Ludowych - o nich również przeczytamy w książce autorki. Przeczytamy też o przemocy, która panowała na wsi oraz o mentalności, która wynika z nieokazywania sobie emocji przez mieszkańców wsi. Lista tematów jest znacznie dłuższa, co wskazuje na szeroki zakres poruszanych tematów przez autorkę. 

Podejście autorki jest dalekie od "cepeliowego", mało realistycznego postrzegania wsi. Cieszę się jednak, że nie podeszła do tematu jedynie od pesymistycznej strony (zarówno w "Służących" jak i "Chłopkach"). Chociaż życie bohaterek tych książek nie było łatwe i w wielu przypadkach kończyło się tragicznie, to jednak zdarzały się przypadki pozytywnych wydarzeń i o nich również możemy przeczytać w książkach. Dzięki temu, wydaje mi się, mamy jasny obraz sytuacji. Coś co, nie zbyt mi się podobało w książce, to podejście do Kościoła Katolickiego. Owszem, nie było ono postępowe, ale zwykle Kościół nie jest postępowy w aspekcie zmian społecznych, a w ukazanych sytuacjach nie było to podejście różne od ogólnego podejścia społecznego, jakie panowało wtedy w Polsce, dlatego wydaje mi się, że narracja ukazująca winę Kościoła nie jest do końca słuszna.


Absolutnie polecam te książki. Coś co jest też wygodne to podział na nie zbyt długie rozdziały tematyczne - można więc przeczytać jedynie interesujący nas w danym momencie rozdział. Są one jednak połączone niektórymi postaciami. Dla przykładu: możemy o Pani "A" przeczytać w kontekście szkolnictwa na wsi, a następnie jeśli w młodości udała się ona na służbę, to autorka przypomina nam jej osobę w kontekście opisywanym w tym rozdziale. Dzięki temu, możemy też zarysować sobie czasem nawet historię całego życia danej bohaterki. Czytając pozycje Joanny Kuciel-Frydryszak należy być gotowym czasem na szok - możemy nie być gotowi na niektóre opisy, jednak uważam, że warto się z nimi zapoznać. Może skłoni nas to do rozmyślań, a może dzięki temu bardziej zagłębimy się w historię naszej rodziny? Bo warto pamiętać, że większość z nas ma swoich przodków właśnie w polskiej wsi. 

Życzę dobrego weekendu!

Zofia

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz