Panny z "Wesela" (recenzja)


Kiedy w klasie maturalnej przerabialiśmy "Wesele" Stanisława Wyspiańskiego, moja polonistka wspomniała, że czeka właśnie na książkę, która opisuje  życie trzech sióstr Mikołajczykówien i świat w którym dojrzewały. Po egzaminie dojrzałości pożyczyłam tę książkę, aby ją przeczytać. I całkowicie wsiąkłam. Do tego stopnia, że niecały rok później pożyczyłam ją do ponownego przeczytania.

Opowiada ona o życiu Anny, Marii i Jadwigi - panien pochodzących z podkrakowskich Bronowic, których mężowie (czy w przypadku Marysi, narzeczony) byli związani z krakowskim światem inteligenckim. Stanisław Wyspiański w "Weselu" przedstawia tytułowe wesele najmłodszej z sióstr - Jadwigi, którą poznajemy jako Pannę Młodą, druga z kolei siostra w dramacie nazywa się po prostu Marysia, a Annę nazwano Gospodynią. 

W książce Moniki Śliwińskiej poznajemy historię każdej z sióstr. Relacji Anny i Włodzimierza Tetmajera (Gospodarza), nieszczęśliwej miłości Marii i Ludwika de Leveaux (przedstawionego jako Widmo) oraz oczywiście Jadwigi i Lucjana Rydla (Pana Młodego). Pojawiają się również wątki innych bohaterów dramatu m.in. Józefa Singer, która byla pierwowzorem Racheli. Autorka pokazuje wspólne i oddzielne cechy postaci autentycznych i osób w dramacie Wyspiańskiego.


Dodatkowo autorka ukazuje szeroki wymiar kultury i życia codziennego Krakowa i okolic początku XX wieku. Przedstawia różnice między światem chłopskim, a miejskim - inteligenckim, czy wręcz artystycznym. Opisy są pogłębione, dzięki czemu, czytelnik może realnie wczuć się w klimat ówcześnie panujący. Historia przedstawiona w książce, jest też znacznie szersza niż pierwsze lata ubiegłego stulecia. Poznać możemy życie również ojca sióstr - Jacentego Mikołajczyka, a po drugiej stronie osi czasu, dochodzimy do śmierci Anny. Dzięki temu mamy szersze spektrum obejmujące końcówkę XIX wieku i wręcz całą pierwszą połowę wieku XX, gdyż Anna przeżywszy II wojnę światową na Syberii, powróci do rodzinnych Bronowic i umrze w latach 50. Co ciekawe, do śmierci, będzie czynną użytkowniczką stroju Krakowskiego. Ubiór, jest również istotnym wątkiem poruszonym w tej publikacji. Dla osób interesujących się, procesami rozwoju i naturalnego występowania strojów ludowych, myślę, że ciekawy.

Podobała mi się również forma przekazania treści. Krótkie, tematyczne rozdzialiki pozwoliły nie pogubić się w natłoku wątków i sprawiły, że można było je czytać w wolnych chwilach, nie tracąc czasu. Jedyna rzecz, która mi się nie spodobała, to różowa okładka książki. Według mnie nie pasowała, jednak w pewien sposób wpisała się w ideę określoną mianem "herstory" nawiązującą do historii kobiet. 


Podsumowując, jestem całkowicie zachwycona książką Moniki Śliwińskiej pt. "Panny z Weselą". Pomogła mi ona szerzej zrozumieć treść dramatu Wyspiańskiego. Mimo to jednak cieszę się, że przeczytałam ją po maturze, gdyż wydaje mi się, że moja interpretacja niektórych zjawisk (ocena na z perspektywy czasu i kontekstu historycznego), różni się od wizji autora, a to spojrzenie jest właśnie potrzebne na egzaminie dojrzałości.

Zosia

PS: A czytanie z uwagami Pani Agnieszki (mojej polonistki) było też niesamowitym wrażeniem. Dziękuję.

Z.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz