Dawno już nic się tutaj nie działo. Od tygodnia chodzę do szkoły, więc uznałam że jest to odpowiedni czas aby podzielić się z Wami wakacjami, a w szczególności "zwiadami" etnograficznymi jakie robiłam podczas sierpnia.
Bambereczka Poznańska |
Zaczęło się od święta Bamberskiego, o którym już pisałam w poprzednim poście. Później spływ kajakowy Pilawą, ale tam nie miałam okazji aby zobaczyć ciekawe kulturowe rzeczy, gdyż nieustannie widziałam tylko wodę, drzewa i kolejne meandry malowniczej rzeki. Może jedyną ciekawostką jest to, że mamy w Polsce miejscowość o nazwie Szwecja. Ale nie o tym miałam pisać.
Wraz z całą rodziną przemierzyliśmy w tym roku południowo-wschodnią Polskę.
Wołoski Szałas Pasterski |
Zaczęło się od tygodnia w górach - w Tylmanowej nad Dunajcem. Z ciekawych etnograficznych zjawisk, idąc na Magurki szliśmy ścieżką edukacyjną poświęconą szlakowi Wołoskiemu. Jest to ścieżka związana z koczowniczym, pasterskim życiem na tych terenach.
W pobliskiej do Tylmanowej wsi - w Ochotnicy Górnej - co roku 15 sierpnia odbywa się odpust związany z Wniebowzięciem NMP. Jest to podhalański obchód z prawdziwego zdarzenia. Ochotnica, choć dosyć odległa od zakopanego również znajduje się na terenie zamieszkiwanym przez górali podhalańskich. Zawsze kiedy jesteśmy tam na wakacjach idziemy na mszę właśnie tam tego dnia. Jest to wydarzenie, które polecam wszystkim miłośnikom etnografii czy folkloru polskiego. Jego niesamowitość jest związana z tym, że jest to nadal święto naturalne organizowane dla mieszkańców, a nie pod turystów. Wszyscy (i ci starzy i ci najmłodsi) mają na sobie stroje ludowe i to nie takie "cepeliowe" - idealne lecz sztuczne ale mają żywe ciągle funkcjonujące stroje. Gra prawdziwa kapela, a przepych jaki jest podczas odpustu, już dawno nie widziałam. Najlepsze są oczywiście też odpustowe cukierki :)
Tylmanowa znajduje się w takim śmiesznym miejscu. Z jednej strony otoczona jest Beskidem Sądeckim, z drugiej Pieninami, a z trzeciej ciągnie się pas Gorców. Tylmanowa można powiedzieć że znajduje się w części "podhalańskie" ale już w sąsiedniej wsi - w Krościenku - odnajdziemy górali Szczawnickich bądź Pienińskich. W tamtych terenach polecam spływ tradycyjnymi tratwami przez Przełom Dunajca. Taka impreza trochę kosztuje ale raz w życiu warto!!! Flisacy - ubrani w elementy tradycyjnego stroju, opowiadają turystom mówiąc też charakterystyczną gwarą.
To chyba tyle z tej pierwszej - górskiej części. Następnym razem opowiem o dalszych etno-zwiadach podczas naszych wakacji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz